Każda kobieta chciałaby być spadkobierczynią choć cząstki majątku pozostawionego po słynnej Coco Chanel, ale nie każda kobieta wie, że prawdopodobnie jest właśnie tą szczęściarą.
Która z nas nie ma w szafie „małej czarnej”, czyli sukienki zakładanej niezależnie od okazji. W tym tkwi uniwersalizm tej części garderoby – można ją włożyć na wielkie wyjście, spotkanie biznesowe czy wieczorną kolację – dobierając tylko odpowiednie dodatki; dzięki założeniu masywnego naszyjnika – stanie się ona strojem koktajlowym, a po dobraniu prostego żakietu – z pewnością zastąpi casualowy garnitur w pracy.
Minusy? Takowych brak, bo „małą czarna” mogą nosić kobiety również z rozmiarem oversize, wystarczy dobrać: odpowiednią długość i fason, a jest w czym wybierać. Od krojów dopasowanych, poprzez ołówkowe, na pudełkowych skończywszy.
Wiek również nie ma znaczenia. Długość? Byle nie maxi, przecież, to w końcu „mała czarna”, mamy się w niej czuć jak w drugiej skórze – wygodnie i nieskrępowanie, a jednocześnie szykownie.
Jako symbol ponadczasowej klasyki stwarza wiele możliwości. Próbujemy, testujemy, bawmy się formą – czarna sukienka jest świetną bazą do stworzenia różnych stylizacji, to, co nas ogranicza, to tylko zasób naszej szafy i … wyobraźnia.
źródło: 1moda.com, streetfashion.blox.pl, polki.pl, pudelek.pl